Małe tygrysiątko, Luna, ucieka z rezerwatu i idzie za napotkanym chłopcem do jego domu. Z pomocą przyjaciela i swojego psa, chłopak będzie musiał odwieźć Lunę z powrotem, zanim rozniesie jego dom na strzępy…
Film to totalne dno, zmarnowana godzina życia (ostatnich 30 minut nie udało mi się już wytrzymać). A Koby to jakiś całkowity idiota, mając takiego przyjaciela można tylko pójść się powiesić.
Billy to zwykły chłopiec, który boryka się z problemami typowego nastolatka. To co wyróżnia go na tle innych dzieci, to sekret, którym jest mała tygrysica mieszkająca u niego w pokoju. Powoli tajemnicę chłopca zaczynają odkrywać jego koledzy i koleżanki, a w końcu również rodzice.